Poniedziałek - --
Wtorek - --
Środa - --

02-08-2011 18:39

Idąc szczecińską ulicą coraz częściej możemy "przez przypadek" zwiedzić całkiem interesującą wystawę.

Na przykład w nowopowstałej "Odrze Zoo", gdzie oprócz całkiem niezłej kawy można też łyknąć sztuki. Mamy jeszcze Galerię VHS, gdzie prezentowane prace charakterem zapewne odpowiadają deptakowej lokalizacji i tamtejszym bywalcom; ja niecierpliwe czekam na kolejne wydarzenia, zorganizowane w tym miejscu, licząc na pewne zmiany...

Wśród niezinstytucjonalizowanych miejsc wystawienniczych prym zdecydowanie wiedzie "Pod Sukniami". Czy to dzięki zdobytemu już doświadczeniu, czy może konsekwencji i ukierunkowaniu - dość, że jakość jest pewna i stała.
Na aktualną wystawę składają się prace Józefa Wilkonia i Justyny Matysiak.

Po zamkowej wystawie z przełomu zeszłego i obecnego roku wiemy już, czego się spodziewać po pierwszym z wymienionych artystów. Jak nam doniesiono, stojący w bramie słoń z optymistycznie uniesioną trąbą skutecznie zachęca tych mniej i bardziej dojrzałych przechodniów do zwiedzenia ekspozycji. Dojrzałych między innymi wiekiem. Po przyjęciu zaproszenia można ujrzeć charakterystyczne dla twórcy ilustracje i przeskalowane bryły wykonanych w drewnie ryb, które w swej groteskowości świetnie grają w zastygłej przestrzeni. Świetnie też korespondują ze zwierzęcymi motywami Matysiak, eksponowanymi we wnętrzu galerii. Z wielu określeń sztuki art brut, bo z taką mamy tu do czynienia, najbardziej adekwatnym wydaje mi się "malarstwo intuicyjne". Po francusku słowem "brut" możemy też określić szampana jako bardzo wytrawny. I to również jest odpowiednie, gdyż takie są prace Justyny: proste, prostolinijne, a poprzez to szlachetne. Ujmują zindywidualizowaniem wizerunku każdej z przedstawionych postaci jak i kontrastem pomiędzy mozaikową fakturą, a aplą czystej bieli.

Możemy tu dostrzec przejaw niezwykłej wrażliwości i spostrzegawczości, przez myśl przebiega też aspekt słabości wielu innych twórców, ich narzekań na ciężar życia, świata i brak intrygujących motywów.
Mówiąc o wrażliwości i wracając do naszych przechodniów - myślę, że zachodzi tu najważniejsze zjawisko związane ze sztuką i kulturą w ogóle. Nie jest najważniejsza nauka sama w sobie, poznawanie nazwisk, dat, dzieł przełomowych dla danych epok, lecz właśnie uwrażliwienie, ośmielenie. Co jest zdecydowanie łatwiejsze gdy, pozbywamy się (jak w tym przypadku) zbędnych barier. Uwrażliwienie i po prostu obcowanie, co doprowadzi (a przynajmniej powinno) do dostrzegania i doceniania coraz to nowych wartości.

Polecam artykuł poświęcony artystce na portalu zakatek21.pl, zatytułowany "Nikifora nie pamięta".

Ilustracje Wilkonia (bez rzeźb) i rysunki Justyny Matysiak do obejrzenia w herbaciarni także po wakacjach.