Piątek - --
Sobota - --
Niedziela - --

25-05-2011 16:23

Rozmowa z Panią Pawlosky, VJ, laureatką festiwalu Nokia Trends LAB, uczestniczką łódzkiego festiwalu filmowego PLUS CAMERIMAGE 2007, autorką wizualizacji na festiwalu Open'er

- Jakim terminem określasz swoje działania artystyczne?
Jest jedno określenie, które wpasowuje się w moją stylistykę creepy; coś lekko odrażającego, dziwacznego...

- Co się kryje pod pojęciem VJ?
Nieskończoność kreacji oraz swoboda wyrażania swoich emocji poprzez obraz.

- Co atrakcyjniejszego, bardziej pociągającego jest w sztukach nowych niż w sztukach tradycyjnych, jak np. malarstwo?
Płótno ogranicza nas do jednego medium - pędzla i farby. Nowe sztuki to kompletna digitalizacja, która pociąga możliwościami, jakie niosą za sobą wyobraźnia, sprzęty, ramy, programy... Dzięki znajomości kilku programów mogę zmaterializować ciężarnego konia w kosmosie, co nigdy nie udałoby mi się w malarstwie, ponieważ nie potrafię rysować. Nowa sztuka to brak ograniczeń w sposobie wyrażania się. W moim przypadku łączenie fotografii, animacji video i grafiki daje całkiem obszerne pole manewru.



- Twoje prace opierają się na obrazach. Gdzie szukasz inspiracji?
Inspirują mnie przede wszystkim muzyka, miejsca i ludzie. Podejrzewam, że sytuacje które stwarzam, zależą od stanu mojej głowy i stamtąd czerpię inspiracje. Lubię przyglądać się ludziom. Inspiruje mnie nieczystość, pewnego rodzaju brud, napięcie... Często śnią mi się dziwaczne rzeczy, które zdarza mi się rozwijać w obrazach.



- Jakie znaczenie ma podkład, pod który robisz video? Czy są jakieś dźwięki, które preferujesz?
Podkład determinuje obraz. Słyszę pierwsze dźwięki i w głowie materializuje się scena. Muzyka niesie ze sobą wiele emocji. Kiedyś namiętnie cięłam filmy wybierając sceny, które mogły w pewien sposób je oddać. Kiedy grałam ze skrzypkiem - lubiłam tworzyć filmowe opowieści, które wciągały... Kiedy gram w klubie - staram się żeby było kolorowo, neonowo. Od jakiegoś czasu staram się grać tylko na swoich samplach, więc zwykle tworzę obrazy na potrzeby koncertu czy muzyki, do której będę grać. Muzyka to główne źródło inspiracji; prowadzi ciebie i albo intuicyjnie ją czujesz, albo nie. Najbardziej lubię przestrzenne klimaty, których rzadko mogę posmakować w tym mieście. Lubię tworzyć wizualne opowieści, jak np. do muzyki poważnej, ale dobrze czuję się też w klubie. Byleby nie łupali powyżej 130 bpm... 
Chciałabym, aby ktoś dla odmiany stworzył kiedyś muzykę na żywo do moich wizuali.

- Jak wygląda szczecińska scena VJska na tle innych miast?
Trudno stwierdzić, ale na pewno rozwinęła się od czasu, kiedy stawiałam swoje pierwsze kroki. Jest coraz więcej ludzi, którzy podobnie jak ja bawią się obrazem... i całe szczęście. Jak zaczynałam, nie było tu nikogo... chyba.

Większe miasta to większe kluby, większe imprezy i pole do popisu. Tu trochę tego brakuje.
Artykuł z numeru: [#8] 06/2011
0
komentarze