Środa - --
Czwartek - --
Piątek - --

19-05-2011 15:25

Kruki przysiadły w cieniu kwietnia. Chłopak z książką nerwowo zdziera pokrowiec. Chmury pienią się nad parkingiem u schyłku drogi, kiedy deszcz przywołuje spokój dnia i cienie na szaroniebieskim tle siwieją, pozostawiając resztki kwietnia wewnątrz obrazu, gdzie światło niczym blady pokrowiec rozsyła swoje nici, aby te fale i dom w tle mogły zostać zgromadzone w jakąś całość. Noc nad parkingiem to zakwitający księżyc lub drzewo zatrudnione przez spokój.

Niewyraźna muzyka zbiega się w spokój wyraźniejszy, niż krawędź dnia na usługach obszaru, oczekującego na śnieg wśród pól za parkingiem. Czyjeś oczy zabiegają o fale, chłodne instalacje kwietnia naśladują zdumienie kogoś innego, kto na tle mosiężnego oświetlenia zapada w piaszczysty pokrowiec spontanicznych wrażeń. Czy szyk fal to pokrowiec wzbierającej zamieci, która gruntuje urok drobiazgów? Spokój wyrusza spod progu wieczora, aby osiągnąć zamierzoną tezę. W tle nie ustaje orkiestracja liści, igieł, zielonej zabudowy obszaru, który za dnia wydawał się znajomy. Lecz kawał kwietnia wraca po skórę, jakby urok tej pory był nieruchomym parkingiem wrażeń; rozbija spokój umysłu, który jest parkingiem świata, ilustrującym serce złożone w pokrowiec.

Ale gdzie chłopak i jego sponiewierana książka? Czy zaginęli w tle, kiedy pies napotkał przychylne progi? Przed parkingiem wyrasta cisza, jak znak zapytania w gęstwinie obszaru zwieńczonego świerkowym snem. Wsunięty w pokrowiec niczyjej pamięci zapewne zmierza bezbarwną drogą przez spokój, środkiem czyjejś myśli otoczonej przyrodą dnia. Konstrukcje kwietnia przypominają teraz pokrowiec; ktoś kto znajdował się poza parkingiem, poprosił o spokój. Książka krąży w tle, wyznaczając zarys opuszczonego obszaru.